Sudan lata pięćdziesiąte i historia jednej z wpływowych rodzin Abuzajdów. Takie tło autorka przedstawia na początku książki. Głową rodziny jest Mahmud, który pomimo tradycji stara się wyjść ku nowoczesnemu światu. Nie dostrzega konfliktu pomiędzy swoimi żonami : młodą postępową Egipcjanką a starszą żyjącą zgodnie z tradycją, Sudanką.
Mahmud Abuzajd ma trzech synów : Nassira, Nura, Faruk oraz córkę Farial. Najstarszy z nich Nassir ożenił się ze swoją kuzynką Fatmą i to na nim ciąży obowiązek przejęcia rodzinnych interesów. Jednak to powoduje, że zaczyna popadać w alkoholizm oraz długi. Nur to syn, który dostał szansę nauki w jednej z prestiżowych szkół w Kairze, w przyszłości miał poślubić swoją kuzynkę Soraję. Fakur i Farial to najmłodsze dzieci Mahmuda oraz jego drugiej żony Nabilah.
Tragiczny w skutkach wypadek Nura stawia przyszłość całej rodziny pod znakiem zapytania. Jego przyszłość zostaje przekreślona :zerwane zaręczyny, brak możliwości dalszej nauki. Wszystko to pomału było mu odbierane. Pozostała mu tylko poezja. Jego muzą od samego początku była Soraja, która musiała pogodzić się z utratę ukochanego i ułożyć sobie życie z innym mężczyzną.
W tle tragedii rodzinnej wszystkie mniejsze konflikty, problemy nabierają większą siłę powodując nieodwołalne zniszczenia.
Książka pokazuje Sudan jako kraj z tradycjami, zaściankowością. Wszelkie próby wyjścia z niej kończą się niepowodzeniem. Pomimo obecności Anglików społeczność boi się tego co nowe i godzi się do tego do czego są przyzwyczajeni.
Leila Aboulela swoim pochodzeniem wplątuje w historię egzotyczność co powoduje, że można sobie wyobrazić cały świat, w którym bohaterzy żyją. Autorka pokazuje konflikt tradycja-nowoczesność trwający do dzisiaj.
Istnieje wiele pozytywnych rzeczy tworzących tą niesamowitą książkę, ale jest wada czyli zakończenie. Nie jest ono jednoznaczne tylko takie, gdzie nie wiadomo co stało się dalej z losami bohaterów.
To książka do czytania w jesienny, zimny wieczór przy gorącej kawie, czekoladzie.
7/10